Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 028.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Jak wszystko było gotowo,
I swą robotę skończył ksiądz Pleban gorliwy,
Przyleciał rój świegotliwy
Szukać mieszkania na nowo.
Wszystkie dziury załatane,
Wróble nie miały gdzie siedzieć.
Powracając się stroskane,
Rzekły: radzibyśmy wiedzieć,
Ten gmach duży,
Na jaki teraz użytek służy?


Sztuka i Natura.


Niewyrównasz dzieł mej ręki,
Rzekła do Natury Sztuka:
Piękność przez cię wydana, mej pomocy szuka;
Odemnie bierą przyjemność twe wdzięki.
Płeć skażoną przez ciebie, odżywiam bielidłem,
Ukrywam marszczki oblicza,
Przezemnie stara kwoka często jest pieścidłem,
Jam dyktowała wiersz Naruszewicza.
Tak z przyrodzenia sztuka śmiała się najgrawać,
I świat chciał jej się poddawać.
Na odpowiedź Natura Elżbietę stworzyła,
Sztuka się ze wstydu skryła.


Dwa Strumyki.


Strumień stał się był potokiem;
I nagłym deszczem nadęty,