Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 057.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Co się zaś Królów, Książąt i Ministrów tyczy,
Tych potwarz za najpierwszy cel swej złości liczy.
Któregokolwiek kraju chcesz otworzyć dzieje
Wszędzie w nich oczywista ta prawda jaśnieje,
Niemasz nigdzie poddanych pospolitej zgody.
Wszystkie się uskarżają na Królów narody.
Ten podatków nakładem lud drobny ciemięży,
Ten swój naród uboży, a bogaci Księży,
Ten dochody publiczne na fraszki roztrwania,
Ten się za cieniem próżnych projektów ugania,
Ten się nie zna na ludziach, i bez zasług, proby,
Nieznane na urzędy wynosi osoby.
Ten wolność odejmuje dla własnej korzyści,
Ten ofiary wybiera podłej nienawiści,
Ten okrutny, a ten zaś, dobrocią zbyteczną
Rozruchom buntowniczym jest przyczyną wieczną.
O jak tu wiele fałszu między prawdy troche,
Jak są mniemania ludzkie zazdrosne i płoche!
Kiedy tak nieoszczędza głów koronowanych,
Jak się wysila potwarz na lichych poddanych!
Zstąpmy do nich: zaraz się nowy widok wszczyna
Otwierając szanowny kościół Apollina,
Kościół, życzenia mego cel nader żądany,
Od większej wierszopisów części niewidziany.
Wejdźmy doń, oto zazdrość, ta matka potwarzy,
Na prawdziwą naukę szkodne jady warzy.
I kiedy publicznego szacunku nie zmieni
Własne gryząc wnętrzności, ze złości się pieni.
Tak brytan przykowany mocnemi ogniwy
Rzuca się i szczekając lud trwoży lękliwy,