Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 060.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Niech który mąż w chwalebnym zapale w łożnicy
Dziecko zbuduje godne swojej połowicy,
I ta je przez miesięcy dziewięć odtąd chora,
Na świat wyda z pomocą baby lub doktora:
Już hałas na Parnasie, nie śpią puste głowy,
Cel rymom jest dla wszystkich pochlebców gotowy:
Jeżeli syn, to będzie Alexander pewnie,
Że się niechciał urodzić prędzej, płaczą rzewnie;
Byłby niechybnie przez swe męztwo i swe dzieła
Obronił to, co obca przemoc Polszcze wzięła,
Lecz i tak nieomylne powzięli nadzieje
Że nam z jego pomocą szczęście zajaśnieje.
Jeźli córka, to będzie Lukrecya czysta,
I z jej to ułożenia już rzecz oczywista.
Każdy to przepowiada, a żadnemu przecie
Nie zdarzyło się zgadnąć do tych czas Poecie.
Codzień ta w rymach waszych nadzieja nas krzepi,
Że ma być kraj szczęśliwszy, że nam ma być lepi;
Codzień się ludzie rodzą i codzień się żenią,
Losy nasze bynajmniej w lepsze się nie mienią.
Dajcie pokój, gdy się wam nigdy nic nie iści,
Niemając zwłaszcza żadnej z tych proroctw korzyści.


DO
BIELIŃSKIEGO.

Myśl moja.


Piąty już lustr Bieliński zacząłem, a przecie
Nic dotąd nie użyłem dobrego na świecie.