Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 063.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

I z źródła różnych zabaw czerpając po trosze,
Chwile bym na nauki dzielił i roskosze;
Pókiby krew gorąca i potrzebne siły,
Takiego mi sposobu życia pozwoliły.
Ale jakbym się tylko zbliżał do starości
Gdzie mniej trzeba uciechy, a więcej wolności,
Tamby najpierwsze osiąść było me staranie,
Kędy ojczyzna Russa, Woltera mieszkanie;
Tam wespół z pracownemi obcując Szwajcary,
Paliłbym tym dwóm mężom niezgasłe ofiary:
I od brzegów Genewy rzekłbym sobie z cicha,
Darmo Polak do dawnej szczęśliwości wzdycha!
Ale gdzie mnie uwodzisz o błędliwa myśli?
Próżno sobie mój umysł obraz szczęścia kryśli.
Trzeba zostać w Ojczyznie, w liczbie nieszczęśliwych,
Codzień się lękać zemsty ukrytej złośliwych,
Chwalić wartych nagany, przed podłemi klękać,
Pod jarzmem najgrubszego uprzedzenia stękać;
Widzieć co dzień nieuków mędrcami nazwanych,
I bzdurzących o cnocie, za cnotliwych mianych.
Bitnych Sarmatów z wszech miar nieszczęśliwe plemie,
Niepewne posiadacze zostawionej ziemie!
Nie sądźcie że jesteście blizcy oświecenia,
Ledwie się z barbarzyństwa dobywacie cienia:
Jeszcze wam dotąd prawdy nikt niechce objawić,
Życzę z serca żeby to lepszy los mógł sprawić.


Kolaska.


Nie z potrzeby, ale z mody,
Leciał pędem Panicz młody.