Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 065.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pomyśl sobie tylko proszę,
Jakie mogą być roskosze?
Aż mi jeszcze idzie ślina;
W piętnastu leciech dziewczyna,
Na twarzy z różą lilia,
Gembusia à la Davia.
Oczy duże, żywe, czarne,
Miłe, lubieżne, figlarne;
Usta świeże, ząbki czyste,
Piersi twarde i toczyste,
Rączka pulchna, nóżka mała,
Wszędzie równa piękność ciała.
Patrz wnetem się jej uchwycił
I pókim się nienasycił,
Starałem się robić dziwy,
Nigdy syty, zawsze chciwy.
Osobliwszą jakąś mocą,
Dzień był u mnie nawet nocą,
A choć w najdłuższej ciemnocie,
Niezbywało na ochocie.
Lecz z czasem ustały siły,
Te igraszki się sprzykrzyły:
Żona była jeszcze młoda,
W samym kwiecie jej uroda:
Tłum się gachów o nią kręci
Gdy ja nie mam do niej chęci.
Odpowiem, rzekłem, przed Bogiem,
Jeźli ją puszczę odłogiem,
I przez jakieś sentymenta
Dam zakopać jej talenta.