Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 099.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

A chociaż nędzarz od głodu umiera
Któż na te jęki swój worek otwiera?
Lepiej mieć mało, mierność cnoty cechą;
Można z pałaców śmiać się i pod strzechą.


Do JÓZEFA.


Zacny Józefie niechaj się nikt u mnie
Nie chlubi próżno, ni wynosi dumnie,
Że się urodził lub został Książęciem,
Hrabią, Baronem, lub Margrabi zięciem.
Że liczne włości i zamki posiada,
Które nań zlała krew, przemoc, lub zdrada.
Że go wspaniałe obejmują gmachy,
Ściany marmurem, złotem tkane dachy.
Cały się świeci natchniony gwiazdami,
Różnych kolorów powiązan wstęgami;
Pieczęcią, Laską pyszny lub Buławą,
Hagę i Lejdę swą napełnia sławą;
W ręku swym trzyma serce swego Pana;
Podchlebstwo przed nim zgina swe kolana,
I podłym bluszczem uwieńczywszy skronie,
Los w nim ubóztwia przez ofiarne wonie.
Ślepego trafu właściwe to znaki,
Prawej wielkości blask wcale nie taki.
Ten jest prawdziwie wielkim mężem u mnie,
Kto samym sobą kierując rozumnie,
Chęci i żądze gdy jak człowiek czuje,
Nie one jemu, lecz on im panuje.