Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 147.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystkie me zmysły ten ogień obsiada,
I duszę moją z sobą porywa.....
Posągu przecie to nieocuca.
Choć me serce wdziękami jego rozżarzone
Gwałtem moje ciało rzuca
I chce przejść na tamtę stronę...
W mem szaleństwie mi się zdało,
Żebym sam wyskoczył z siebie,
Sam bym ożywił twe ciało,
Duszę mą przelał w ciebie...
Ach! niech mię wszystka opuści siła
Byle Galathea żyła.....
Ale gdzie mię chęć unosi płocha?
Gdybym umarł dla tego żeby ona żyła...
Gdybym nią był... nie byłbym już tym co ją kocha...
Nie mógłbym widzieć jak jest Galathea miła.
Ach! niech będę czym jestem, bym nią być, mógł żądać,
Bym ją mógł kochać, być od niej kochanym,
Bym ją mógł zawsze oglądać,
I być wzajemnie od niej widzianym.


W zapale.


Męki srogie! pomieszania!
Chęci! niemoc! szaleństwo! gniew! próżne żądania!
Miłości straszna! miłości burzliwa!
Piekielnym ogniem, me serce się pali....
Bogowie możni! których ręka litościwa....
Bogowie! coście ludzkich słabości doznali,
Nieraz darmoście cuda czynili na ziemi....
Spojrzyjcie na moje serce, na cel mej miłości,