Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 174.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Biorąc pochop, wniosekbym czynił nieomylny,
Że u nas dla niezgody dobry rząd bezsilny.
Potem się coraz bardziej w mojej szerząc mowie,
W dalszej dowodzićbym się postarał osnowie,
Jak przez własne zawiści i szkodne niezgody,
Potężne w krótkim czasie upadły narody.
Że u nas osobliwie ta niechęć szalona,
I namiętność, na naszą zgubę ulubiona,
I że nas niezgubiła żadna więcej, jak ta;
Jeźliby mi kto przeczył, manifest ad Acta
Zaniósłbym, i przed niemi stawszy osobiście,
Fałszbym przeciwnej stronie zadał oczewiście;
A gdyby mi i zatym kto nieustępował,
Do przyszłegobym Sejmu pewnie apellował.
Lecz po co w tak dalekie zabiegam granice,
Pewnie moją nauką Polaków oświcę?
Wolę powiedzieć teraz, przez jakie starania,
Do zamysłów szkodliwych przyszedł wykonania
Rozjadły Organista, i przez jak okrutny
Przypadek, swój organy wzięły koniec smutny.
Skoro tylko Morfeusz na tę sferę ciemną
Poczynał władzę swoją rozciągać przyjemną,
Zeszli się trzej rycerze, i poczęli ściśle
Razem się o tak walnym naradzać zamyśle,
I sposobne do tego pobrawszy narzędzie,
Zaraz szli do kościoła patrząc w koło wszędzie,
stąpając ostrożnie[1], bojąc się, by z boku
Dostrzedz ich ciekawemu niezdarzyło oku.
Naprzód ich drzwi świętego wstrzymały kościoła,
Warowne żelaznemi sztabami do koła.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; prawdopodobny brak spójnika I na początku wersu.