Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 181.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

«Wy, którzy tu te miejsca zasiadacie godnie,
«Wy kościoła podpory i wiary pochodnie,
«Nie trzeba wam powtarzać, bo znacie zaiste,
«Chytrości i podstępy nadto oczewiste
«Gbura, którego ja sam z błota wyprowadził,
«I na tak znakomitym urzędzie posadził;
«Teraz pychą nadęty, zapomniał ten złodziej,
«Żem przecie jego Panem, żem jego Dobrodziej,
«Teraz moją powagą, waszą razem szarga,
«Na nasze przywileje, na władzę się targa,
«A swoich nieprawości dopełniając miarę,
«Do kalkowania babę śmiał naznaczyć starę,
«I kiedym sam niemógł być w kościele, bom chory,
«Ona miechy deptała w wczorajsze nieszpory:
«Wiem, że to z was każdego równie jak mnie boli,
«Czytam to w oczach waszych, że nikt nie pozwoli
«I niedopuści, by taż baba miała zostać,
«Możemy dotąd jeszcze siłom jego sprostać;
«A dzisiaj potępiwszy tę zuchwałość winną,
«Na miejsce naznaczonej obierzemy inną.[1]
Skończył Pleban, a głuche u wszystkich milczenie
Powszechnie rokowało jemu zezwolenie,
Lecz z miejsca swego zabrał głos Ksiądz Podproboszczy:
«Niech się, rzecze, Plebańska Mość o nas nietroszczy,
«Za całe zgromadzenie przysięgam ja szczerze,
«Że nam nikt prerogatyw naszych nie odbierze,
«I wolemy zgubioną mieć z ojczyzną wiarę,
«Niż utracić na włosek przywileje stare.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak ».