Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 190.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale go jeden z tyłu z najbardziej zawziętych,
Ksiądz Kommendarz dojechał Żywotami Świętych;
Lecz on lubo stłuczony wyszedł ztąd z honorem,
Przywaliwszy obydwu ciężkim Rymów Zbiorem[1].
Szwank dwu zacnych rycerzów pomieszał Prałata,
Więc sam już miłośnego schylił Fortunata[2],
I ostatnie do kupy zgromadzając siły,
Między oczy Janowi cisnął Romans miły.
Mgłą mu grubą do razu zaszły obie oczy,
Skrzepła krew już mu zwolna po żyłach się toczy,
Słowem: po strasznych nudach i ziewaniu ciężkiem,
Wywrócił się i zasnął twardo w błocie grzęskiem.
Przypadł śpiącemu Bartek szybko na ratunek,
W przyzwoity porządnie opatrzon rynsztunek,
A mszcząc się na Prałacie, porwał Banalukę[3],
I nią mu fryzowaną wysadził perukę.
Spadła, a ksiądz ukazał z pod niej łeb tak goły,
Że się w niebie zdziwili święci i anioły,
A w jasne i glansowne wpatrując się ciemię,
Mniemali, że się słońce przeniosło na ziemię.
Bardziej tem rozgniewany Prałat i rozżarty,
Widząc się tak haniebnie z swych ozdób obdarty,

  1. Zbiór Rymów przez Załuskiego, pięć grubych Tomów in 4to.
  2. Fortunat, Romans nudny, którego kartki bez ziewania czytać nie można.
  3. Banaluka, dawna bardzo Historya Romansowa pozbawiona sensu, ledwo już Podsędków jest zabawą.