Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 194.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Choć srodze rozgniewani byli i zawzięci,
Przyrzekli to mocnemi przyczyny ujęci.
Podstoli ich do swojej powsadzał karety,
A stangret siekąc konie w osednione grzbiety,
Wlókł się, i choć we wrotach dwa razy zawadził,
Przed dworem ich po krótkiej podróży wysadził.
Po pierwszych przywitaniach, co prędzej z apteczki
Po kieliszku cukrowej wniesiono wódeczki,
Każdy wypił swój wydział, Imość Dobrodzika,
Toruńskiego w zakąskę przyniosła piernika.
Lecz że tak prędko obiad nie mógł być gotowy,
Wszedł znowu na stół likwor wyborny pestkowy,
Likier przedni, lecz to w tym domu nie nowina,
Bo go sama swą ręką pędzi Podstolina.
Dwojaką wódką mając rozegrzane głowy,
Polityczne z ochotą zaczęli rozmowy,
I każdy z nich powiedział co do samej treści,
Jakie miał ze stolicy najpoźniejsze wieści.
Jeden twierdził, że wojna nieochybnie będzie,
Że do tego gotowość już jest znaczna wszędzie,
I pozawczoraj oczy to widziały nasze,
Jak sobie dwa dragany ostrzyły pałasze.
Rozszerzył się Gazeciarz, i pochwał nieskąpi
Nad tym, że niezawodnie lepszy rząd nastąpi,
I takoż jest nadzieja tego oczewista,
Bo o tym napisano arkuszy nie trzysta;
Lecz co mnie także z nowin niepomału cieszy,
Że się dobry porządek do Warszawy spieszy,
Bo chłopca, co bił żydów przed czterema dniami,
Z powagi urzędowej obito rózgami;