polski i węgierski, częściej przesiadywał w Budzie, stolicy Węgier, a Polskę miotały walki możnych rodów i zawistne intrygi magnatów. Gorzej jeszcze dziać się zaczęło po śmierci tegoż Ludwika, kiedy Polacy córkę jego, młodziuchną królewnę, Jadwigę, zaprosili na tron do siebie; Polska, lubo można i silna, stanęła otworem dla wrogich napaści i polem do walki wzajemnej ubiegających się o tron i rękę królewskiego dziewczęcia. Nawet chytry Zakon Krzyżaków[1] powściągnął na czas jakiś swoje łupieżcze pochody w głąb Żmudzi i Litwy, już to dla tego, iż całą swoją uwagę zwrócił na Polskę, już też, że widział, jak stary Kiejstut, niestrudzony bohater, siadł w Trokach zawsze baczny na ich obroty, zawsze skory do szybkiego pościgu za ich najezdniczemi wojskami.
A imię owego lwa strasznego znane im było oddawna: on to przez szereg lat umiał gromadzić dokoła siebie licznych i bitnych książąt, ziemian i bojarów litewskich; on to przyjął od Krzyżaków ich lepsze uzbrojenie i sposoby walki, on wreszcie raził ich tylokrotnie i gonił a gnębił bez miłosierdzia. Lubo Jagiełło objął stolicę wielkoksiążęcą, stary Kiejstut nie przestał być jego doradcą, a swoją powagą umiał utrzymać ład i zgodę śród licznych braci i bratanków wielkiego księcia, usadowionych w odrębnych dzielnicach.
Lecz nie w smak był taki stan rzeczy na Litwie sąsiadom, a osobliwie Krzyżakom. Już lat
- ↑ Powstały ze zlania się dwóch zakonów, osiadłych na brzegu Baltyckiego morza: rycerzów Maryi przy ujściu Wisły, i rycerzów mieczowych, przy ujściu Dźwiny.