Usłyzsał[1] to Jagiełło i wnet pytał o przyczynę, a gdy mu ją przełożono, zawezwał rycerza przed siebie i groźnie zawołał:
— Cóż to? tyś mi Dowojna się spolaczył? Czemu to dotąd z łupami nie stajesz? Czy myślisz, że łeb twój na karku pewniejszy dla tego, żeś mężnie walczył pod Zawichostem — zuchwały! to była twoja powinność. Wiem dobrze, żeś na przodzie najbogatsze dwory najeżdżał i najpiękniejsze Laszki brał w łyka, jak i to, żeś ty najpierwszy wszedł na świętą górę Polaków[2]. Łaska nasza uwalnia cię od podziału jeńców, lecz wszystko inne podług prawa musisz tu złożyć do ogólnego podziału.
— Dobrze, książę, bierz wszystko, a jest tego nie mało, bo dwadzieścia wozów przenosi, lecz zostaw mi tę skrzynię jedną, która zostaje pod opieką mojej branki, — odrzekł rycerz pokornie.
— Cóż się takiego w niej znajduje?
— Bóstwa chrześcijańskie.
— Dowojna, tyś oszalał, — zakrzyknął książę, lekko drgnąwszy. — Czemuż chcesz, bym ci te bóstwo zostawił?
— Muszę je.... do Polski — odparł rycerz spokojnie.
— I one iść muszą do ogólnego podziału, — wtrącił surowy Jerbut, starszy kapłan z najbliżej stojących.
Lecz książę nakazał onemu milczenie i rozkazał Dowojnie dać bliższe wyjaśnienie. A rycerz tak opowiadał żałośnie: