z którą ona niestety niemogła porównania wytrzymać. Wszak on to właśnie zginął prawie przed rokiem bez wieści, a jego rodzic strapiony, możny wojewoda Firlej, odtąd wiedzie smutny żywot, niepewny losu swego jedynaka.
Nie mogła jednak zrozumieć, co go przygnało do Litwy, a bardziej jeszcze, jaki los rzucił go w szeregi sług pogańskiego ołtarza.
Zamieszkanie Heleny na zamku nie zmieniło bynajmniej projektu Dowojny, który postanowił z wolą Jagiełły sam odwieźć ją ojcu do Polski razem z szanowną skrzynią.
Lecz wprędce znudził piękną Polkę pobyt na zamku, gdzie panował obyczaj dość gruby i brakło rozrywek tak ponętnych niewieście i nie było ni uczt, ni pląsów, ni wspaniałych popisów rycerskich. Jagiełło odznaczał się niezwykłą wstrzemięźliwością i nie zażywał innego napoju, krom wody, a liczny dwór jego zaledwie stać było na dość dzikie popisy w żganiu niedźwiedzia na podwórcu zamkowem, lub przedstawieniu pospolitych łamańców i kuglarstw. Czasem tylko, gdy zawitał na dwór jakiś rycerz wędrowny i smutny, snać grotem miłości nieszczęsnej przeszyty, urządzano coś w rodzaju gonitw rycerskich. Więc stawał ten i ów z wojskowych i dworzan i walczyli konno samowtór na włócznie i miecze, a książe i dwór mieli z tego niejaką rozrywkę.
W takowych zabawach zawsze brała nader czynny udział siostra Jagiełły, Aksena, do