— Lecz cóż ci, panie, może stać na przeszkodzie, abyś wcześnie wszedł w przymierze z Krzyżakami, których mistrz Czolner zdaje się tylko wyczekiwać wezwania z twej strony.
— Zła to rada; Kiejstut jest ich wrogiem nieubłaganym, więc taki sojusz byłby wymierzony wprost przeciw niemu.
— Więc tobie, panie, nie służy prawo nawet szukania sprzymierzeńca?
Jagiełło żachnął się niecierpliwie.
— Nie od dziś jestem panem swej woli.
— Więc myśl, panie, o swoim niebezpieczeństwie na wypadek, gdyby cię miał stryj zawieść.
— Tego mi nikt nie wzbroni, a raczej za konieczną ostrożność poczyta.
— Zresztą z Krzyżakami może stanąć układ całkiem tajny — dodał dla uspokojenia Wojtyłło.
— Zdawna już pragnę tego — odparł Jagiełło, zdając tę sprawę na spryt i przebiegłość zaufanego sługi.
Tak radzili z sobą poufnie jeszcze nieraz, aż postanowili wyprawę na Płock, kędy siedział Andrzej, młodszy syn Kiejstuta; przypuszczali oczywiście, iż raz zacząwszy walkę, potem już łatwo wygnać będzie Kiejstuta i ziemię jego zagarnąć.
Wszakże rozumieli obaj, iż przyjdzie to nie łatwo. Wtedy znowu Wojdyłło podsunął myśl o Krzyżakach, niby niespodzianie, raz i drugi, a w końcu już książę słuchał bez wstrętu i oburzenia. Gdy więc milczeniem dał Jagiełło swą zgodę, odtąd chytry dworak rozpoczął
Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/025
Ta strona została uwierzytelniona.