— A niby to wy, rycerze, już tak silnie jesteście, w hartowne żelazo zakuci, że do was nie trafi pocisk ładnych oczu — żartował Jagiełło.
Krzyżak wybuchnął wesołym śmiechem i już miał na ustach jakiś żarcik gruby, gdy naraz cały utonął w spojrzeniu, wąsa zalotnie pokręcił, a po chwili usunął się nieco w stronę od pijackiej kompanii i rozmowy z księciem.
Oto dostrzegł Pojatę, już sobie trochę znajomą, i podniecony trunkiem, ruszył niezwłocznie w zaloty.
Lecz daremnie się zmagał Niemczysko, daremnie łamał się w ukłonach, a z gęby rzucał istnie strumienie zachwytów i pochwał, skromne dziewczę litewskie pozostało obojętne i odpowiadało tylko półsłówkiem.
A gdy się zapalił więcej i począł błagać o serce, obiecując zrzucić płaszcz mnicha i, uwiózłszy ją w świat, otoczyć miłością i dostatkiem, oburzyła się nawet i jęła strofować.
— Więc chcesz mojej zguby, Pojato, a zgubisz zarazem i siebie, — wykrzyknął namiętnie krzyżak.
— Nie godzi mi się słuchać słów takich, — odparło dziewczę.
— Stój, bo ty dumna i nieopatrzna! — zakrzyknął gniewny i dzięki trunkowi skory do wywnętrzań komtur. — Pomnij, że lud twój, cała Litwa, wkrótce stanie się naszą zdobyczą. Znikną wasze bóstwa, wasi kapłani pójdą w łyka i do lochów, a krzyż wiary świętej całej Litwie zaświeci. Wtedy będziesz moją już niewątpliwie, jeśli oczywiście jakaś inna
Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/044
Ta strona została uwierzytelniona.