Aż przyszła chwila, gdy w samotnej przechadzce po wałach zamczyska ujrzała babę żebraczkę i z nią, nie wiele myśląc, uszła przebrana wprost do Krewa.
Zmartwił się tem okrutnie Lizdejko i podwoił gorliwość w tajemnej walce przeciw Kiejstutowi, za to Trojdan i Pojata, długie godziny dnia spędzając z sobą, zdawali się zapominać o świecie całym.
Dzięki troskliwym staraniom Pojaty, rana Trojdana szybko się zagoiła, lecz Krewekrewejte nie dał mu wracać do miasta, słusznie przypuszczając, że straszny Jerbut może wziąść pomstę z młodziana za zbiegostwo od poświęconego ołtarza.
— Rychło sam ruszę ku Wilnu, to i ciebie wezmę, a tak ci będzie bezpieczniej.
Trojdan musiał być posłusznym. Dziwnych to doświadczał on teraz zmian w swej duszy. Chwilami budziło się w nim wspomnienie owych cudnych zarysów niewieścich i swego posłannictwa śród pogan, to znowu cały tonął w ślicznych oczach Pojaty i jej niewinnem obcowaniem karmił się w słodkiem upojeniu i zapomnieniu o świecie. A czasem mu się zdawało, że to ciąg dalszy czarownego snu jakiegoś, że Pojata to ta sama Jadwiga, którą pieścił w sercu od tak dawna.
Nieraz szli z sobą we dwoje na łąki w poświęcone gaje i rozmawiali, niby brat z siostrą, o bólach i nadziejach życia, a kwiecie wonne uścielało im drogę i śpiew ptasząt wtórował ich poufnym zwierzeniom.
Było im dobrze — byli szczęśliwi.
Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/062
Ta strona została uwierzytelniona.