I tyle było śród Litwinów przywiązania dla swych bogów, tyle — wyznajmy szczerze — zabobonów i ciemnoty, że tłum uległ temu wyrokowi, a pewna część niecierpliwie oczekiwała na spełnienie niezwykłej kary i ztąd ciekawe dla siebie widowisko.
Tak to tłum, często obałamucony przez występne jednostki, staje się nawet dzikim i okrutnym.
A wyrok taki najsilniej dotknął Trojdana. Niczem dlań była śmierć sama, lecz mógłże pozwolić na to, aby owe dziewczę niewinne ginęło przez niego, aby cios śmiertelny ugodził w Lizdejkę, który go przyjmował u siebie z taką miłością.
Napróżno tłumaczył się, a nawet błagał i zaklinał Jerbuta i sędziów, aby oszczędzono dziewczę niewinne, — wyrok został niewzruszonym. Więc bił głową o mur i, rozszalały rozpaczą, stokrotnie siebie obwiniał za lekkomyślność w postępowaniu, to znowu on, niedawny ofiarnik pogański, rzucał się na kolana i gorąco błagał Boga o cud, o łaskę dla niewinnej Pojaty.
A dzień naznaczony zbliżał się nieubłaganie.
Stary Lizdejko, nic nie wiedząc o losach Trojdana i posądzeniu Pojaty, wiedziony pobożnością niewygasłą, przyjechał do stolicy, aby złożyć ofiarę i odprawić modły w świątyni.
Wziął także z sobą Pojatę, jak zwykle.
Gdy wjechali do miasta, wnet otoczył ich tłum i ten, odrazu ujęty widokiem starego Krewekrewejty, nie szczędził mu oznak czci i uszanowania. Tłum ów rósł co krok, rósł
Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/068
Ta strona została uwierzytelniona.