się w górę gromki i przerażający okrzyk bojowy. Jeszcze chwila i rozległ się gwałtowny tętent koni galopujących, tumany pyłu okryły tłum cały, u okrzyki wojenne zmięszały się z wrzaskiem i jękiem bitych i tratowanych.
Lecz oto wiatr zniósł na chwilę kurzawę i Pojata ujrzała na czele odziału napastniczego rycerską Aksenę, przybraną w zbroję i szyszak, a z ręką w goły miecz zbrojną.
— Za mną, chrobre witebszczany! śmierć mordercom Wojdyłły! — wolała, wiodąc swój oddział na tłum i kapłanów Jerbuta.
W popłochu nikt nie myślał o obronie, a straż zamkowa niby umyślnie zdawała się nie wiedzieć, co się dzieje dokoła.
Więc oddział konny rozbił wnet cały tłum na pojedyńcze uciekające gromadki, wielu stratował i wielu mieczem poraził. Plac wnet opustoszał, a tuż rozległy się głosy trąby i radośne okrzyki powitalne, — to Jagiełło jechał tryumfujący na czele nowego oddziału.
Jakoż bramy zamkowe stanęły przed nim otworem, niby przed gościem upragnionym, a straż zamkowa, zagarniając z sobą Trojdana, niezwłocznie wstąpiła za nim na podwórze.
Uwiadomiony Jagiełło o losie, jaki czekał Trojdana, rad był okazać mu swą łaskę, lecz jednocześnie pytał o ów obraz i kazał go natychmiast pokazać.
Gdy rozkaz spełniono, długo patrzał ciekawie na piękny wizerunek niewieści i niemal z zazdrością widział, jak Trojdan, skwapliwie zabrawszy obraz, uszedł do zamieszkiwanej przez siebie izby przy świątyni.
Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/072
Ta strona została uwierzytelniona.