Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/073

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie było zresztą i czasu na rzeczy tak błahe. Wraz z powrotem do władzy, czekały go niezliczone obowiązki przyjęcia wiernych sprzymierzeńców, książąt i panów, a obok tego należało niezwłocznie pomyśleć o dalszej walce z Kiejstutem i Witoldem, którzy, przecież mając siły dość znaczne, mogli się pokusić o zwycięztwo i ubieżenie grodu i zamków.
Wszakże już w dni kilka wspomniał Jagiełło ponownie o obrazie, i jako zawsze był rad wdziękom niewieścim, a onej dziewicy jeszcze więcej z powodu podobieństwa do Pojaty, rozkazał stanąć przed sobą Trojdanowi wraz z tajemniczym wizerunkiem.
Młodzian rozkazu usłuchał, lubo trochę zaniepokojony o swój skarb.
— Jak się masz, żwawy chłopaku! Czyś się już obaczył, że jeszcze żyjesz cały i zdrowy? — pytał Jagiełło wesoło.
— Podwójnie się cieszę, miłościwy panie, że życie moje winienem szczęśliwemu powrotowi twojemu do należnej ci władzy.
— Podobno to ten obraz takiej biedy cię nabawił? Mówże, jest że w samej rzeczy tak szkodliwym?
— Ani trochę, panie, chyba, że będzie mi wydartym kiedykolwiek — odrzekł spokojnie Trojdan, licząc na to, że książę nie był wolny od zabobonnej trwogi, jak inni Litwini.
— Więc mów prawdę, kogo ten obraz przedstawia?
Młodzian na te słowa ozwał się znękany:
— Panie, otom miał śmierć nad sobą tak niedawno, a nie rzekłem na podobne pytanie