z dzikiemi słowy rzucali mu, jak psu, lichą strawę do jamy.
Lecz krzepił się, jak umiał, sędziwy bohater, licząc na opamiętanie Jagiełły, a trochę i na Witolda, który, zostawszy w Wilnie, mógł umknąć z więzienia i pomyśleć o jego obronie.
Wszakże przepomniał o jednem — o mściwości niewieściej, o nieszczęsnej Aksenie, tak niedawno pozbawionej męża, a teraz dyszącej jeno żądzą pomsty. Przepomniał również i o tem, że Jagiełło, lubo nie skłonny do występku i okrucieństwa, łatwo ulegał obcym wpływom i dawał im rządzić w swojem imieniu.
Stało się tedy, że biedny starzec ujrzał raz w swoim lochu rozbestwionych trunkiem: Proksę, Bilgena, Mostewa i Żybintę, którzy, dziko się naigrawając, przyszli, by go wziąć z lochu.
Nie wątpił już, że przyszła nań ostatnia godzina i pragnąc ujść ręki oprawców, własnoręcznie przebił się ukrytym sztyletem.
Tak zginął bohaterski Kiejstut, a wieść o jego śmierci wnet obiegła całą Litwę i żalem przejęła wierny lud i kapłanów, którzy w nim widzieli największą podporę zachwianej wiary pogańskiej.
Jagiełło oczywiście zaprzeczył, że stało się to za jego rozkazaniem i nawet wydał niezwłocznie rozkazy, aby uroczyście sprowadzić zwłoki stryja do Wilna i tu jej uczcić należytym pogrzebem, jak przystało bohaterowi i krwi książęcej.
Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/077
Ta strona została uwierzytelniona.