Leez nie czekał już na to biedny Witold, jeno umknął z więzienia przy pomocy oddanej sobie żony i oparł się aż u krzyżaków. Był to pierwszy krok nawiązania stosunku z największymi wrogami Litwy i Żmudzi i odtąd miał się jeszcze nie raz powtarzać w tej walce braterskiej.
Więc na dzień oznaczony zjechały się do Wilna liczne orszaki książąt i panów, a w dolinie Świętoroga z kłód urąbanych w świętych gajach wzniesiono olbrzymi stos dla bohatera.
Obok zebrał się liczny poczet kapłanów z Krewekrewejtą na czele i wznosił modły, a święcił ofiary bóstwom, tłum zaś ludu szeroko zaległ przestrzenie pobliskie i boleśnym jękiem powitał orszak, wiozący zwłoki Kiejstuta.
Niebawem przybył Jagiełło z całym swym dworem.
Zwłoki bohatera ułożono na stosie, tuż obok przywiązano łańcuchami jego konia bojowego i ulubione psy myśliwskie i sokoły. A krewni zmarłego i jego wierna drużyna nieśli broń kosztowną, sprzęty domowe, skóry zwierza dzikiego, kły i pazury i wszystko to składali na stosie[1]. A płaczki lały łzy rzewne i głośnemi zawodziły jęki, lud wzdychał i rzucał jałmużny i już jeden z kapłanów gotował się, by podpalić stos uroczysty.
Nagle rozległy się wrzaski i nawoływania.
— A sługę mu dajcie! Gdzież sługa wierny i ulubiony, któryby panu niósł pomoc i w tamtem życiu? Jurgę tu dajcie! Jurgę!
- ↑ Taki był zwyczaj u starożytnych, pogańskich Litwinów.