Niebawem Habdank zjechał z córką na zamek i mile przyjęty przez gościnnego gospodarza, został na czas dłuższy.
Jagiełło umyślił prosić Helenę o wyjaśnienie tajemnicy obrazu i to mu w zupełności się udało.
Zapytana bez wahania, lubo z wyraźną niechęcią przyznała, iż zna ową piękność.
— Więc nie dręcz mię dłużej, nadobna panno, gdyż to mię już spokoju pozbawia — nalegał książę.
— Jest to Jadwiga — królowa polska.
Na to książę trochę radośny, a więcej podziwem zdjęty, rzekł:
— Ha! więc prawie odgadłem, że jest to osoba niezwykła, a dziś tem ci chętniej wyznaję, że nie tylko ja, ale i świat cały mógłby jej hołdy i cześć należną oddawać. Jakże jest piękna!
Ale zaraz potem dodał ze smutkiem:
— To mię jednak boli, że jej nigdy nie ujrzę, ani mi przyjdzie wyrazić jej moje uznanie.
— Nie rozpaczaj, książę, gdyż Polska nie za górami, — pocieszyła go Helena.
— To prawda, lecz dotąd znaliśmy się z nią jeno na polu walki i wzajemnych napaści, więc trudno byłoby mi sięgnąć okiem na ów królewski majestat i tyle tak niezwykłych wdzięków, ile że i ochotników ku temu pewno nie braknie.
— Tak, Jadwiga ma szczęście do ludzi, a Polska nasza jest silna i bogata, lecz poznaj się Jagiełło: i tyś przecie panem możnej
Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/089
Ta strona została uwierzytelniona.