— Panem tu jestem, ojcze, nie sługą, więc sobie jeno winienem rachunek z postępków — bronił się Jagiełło wyniośle, podniecony przez spojrzenie Heleny.
Wtedy zrozumiał Krewekrewejte tajne zamiary księcia i serce jego oblało się krwią bólu i żalu srogiego. Usiadł znękany na ławie, a po chwili, wsparty na ramionach Pojaty, szedł milczący i groźny do izb, przez siebie zamieszkiwanych.
Jakoż i wszystkim lżej się uczyniło na sercu po jego wyjściu i żywsza ochota zapanowała w zebraniu, szczególniej wtedy, gdy na salę weszła muzyka polska i miłemi tony zachęcała do pląsów.
Długo w noc późną trwała huczna biesiada i radosne okrzyki, a gdy się miało na dzień, czeladź zamkowa jęła pakować bogate skarby książęce na wozy, wytaczać kolasy i sposobić rumaki.
Jagiełło nieodwołalnie ruszał do Polski.
Zaledwie tyle wymógł Lizdejko, że książę zgodził się wziąść z sobą Trojdana za doradzcę, ku czemu zresztą Jagiełło okazał się nader chętnym, lubiąc towarzystwo młodzieńca.
Więc ze świtem pchnął starzec służbę po Trojdana i postanowił z nim rozmówić się otwarcie.
Niebawem przyszedł młodzian znużony i drżący po nocy, bezsennie strawionej.
— Synu mój! Jagiełło bierze cię do swego boku w podróży do Polski, więc bądź mu doradzcą, i bacz pilnie, ażeby nic nie zdziałał na szkodę Litwy, a osobliwie naszej
Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/096
Ta strona została uwierzytelniona.