Drgnął nieszczęsny ojciec i wykrzyknął z zapałem:
— On byłby mi Bogiem jedynym, gdybym za jego pomocą Pojatę odzyskał!
W tej chwili u drzwi izby dały się słyszeć głosy zmieszane, drzwi się rozwarły i hoża a radośna Pojata przypadła do kolan ojcowskich.
Za nią szedł rycerz z błękitną przepaską i, ujrzawszy Jadwigę, schylił kolano przed majestatem królewskim.
— Boże chrześcijan! ja Ciebie czczę i uwielbiam! — śród łez i z pogodnym uśmiechem cicho szepnął Lizdejko, poczem złożył dłonie na głowach Pojaty i Firleja, błogosławiąc im z całej duszy.
Lecz wszystko to zbyt wyczerpało schorzałego starca, więc w parę godzin później zasnął spokojnie na wieczność, niby dziecię niewinne, chrztem św. co tylko wzmocnione.
Przejęta szczerem współczuciem, Jadwiga zabrała Pojatę na swój dwór, a zrobiła to tem chętniej, skoro Firlej ją uwiadomił, że już jest chrześcijanką i nosi imię Jadwigi.
Młodziuchna królowa uśmiechnęła się łagodnie i, dając młodzianowi swą rękę do ucałowania, odrzekła życzliwie:
— Więc ciesz się, rycerzu waleczny i stały, bo Jadwiga pewnie szczerze cię miłuje.
Stary wojewoda, rad niewymownie z odzyskania syna, udzielił swego pozwolenia bardzo chętnie, więc wkrótce młoda para stanęła przed ołtarzem i wnet potem odjechała do Polski.
Strona:PL Pojata córka lizdejki.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.