Wszak in vino veritas! czym nie mówił słusznie,
Że tu wszyscy Waszmości pragną widzieć dusznie?
Wszak gdy zdrowie rycerskie z kolei wypito,
To każdy na Sędziego miał oczy zwrócone,
I w oczach łzę przyjaźni dla serca nie skrytą,
I w piersiach wdzięczne serce do Cię nachylone;
A Pan Sędzia Dobrodziej począł nami gardzić,
I kochającą duszę chciał w sobie zatwardzić?!“
„Mea culpa — Pan Sędzia na to mu powiada —
Któżby grzechu nie wyznał, gdy Pastérz spowiada?
Więc proszę odpuszczenia u Księcia Biskupa,
Bom wyszedł jak z Biskupem wyszedł niegdyś Krupa.“
— Co za Krupa? — Ksiądz Biskup na to go zapyta.
„Ha, to powiem nareszcie, bo rzecz wyśmienita;
Ale czy potém będzie już z pokuty kwita?“
— Kwita! in quantum possum! — Ksiądz Biskup powiada.
„To powiem historyjkę, a może się nada!“
„Większa jest łaska Boska, niż zawziętość ludzka,“
Mawiała niegdyś Pani Starościna Słucka.
Rwał się szlachcic do Rzymu skarżyć na Biskupa,
Że mu zabrał plebana, a zwał się Pan Krupa.
Krupa potomek tego, co o nim przysłowie,
O którém dziś w Krakowskiém każdy jeszcze powie:
Król Jagiełło zbił Krzyżaki,
I Pan Krupa chce być taki;
Darmo kusisz się niebożę,
Krupa jagłą być nie może!