A kiedy za mnie bywali takimi,
To jużciż musiał być tam ktoś przed nimi,
Co po Bożemu w ojczyźnie się porał,
I rolę ojców tak pod nich zaorał,
A potém posiał ją takim posiewem,
Że owoc światu szlachetny zrodziła:
Znana w kościele męczenników krzewem,
A w dziejach świata z bohatérów siła.
Czego tu trzeba? po co szukać daléj?
Kiedym poczynał mój zawód wojskowy,
Żył tam na kresach mąż dzielny, surowy,
I z jednéj sztuki kuty jak ze stali.
Z Litwy był rodem, choć na kresach służył;
A choć za Szwedów już téj krwi nie skąpił,
Po moje czasy znaku nie odstąpił,
A przecież nigdy w służbie się nie znużył.”
„Ty, co to lubisz przeszłe dzieje badać,”
— Rzekł Pan Ksawery po niejakiéj chwili —
„Twoję to młodość wzmocni i zasili.” —
I o Mohorcie począł opowiadać.
A jak się rozgrzał i szczérze rozgadał,
To od niechcenia sam się rapsod składał;
I gdym się wpatrzył w ową przeszłość ciemną,
Do razu posąg stał niby przedemną.
Ktoby to myślał, ktoby się spodziewał,
Że gdzieś za światem w bodziakach Czehryńskich,
Że gdzieś na kresach niegdyś Ukraińskich
Taki świat dzielny i uroczy bywał?