Nie raz Ci pono już mówiłem o tém,
Z jakim ja żalem te strony porzucił;
Jak mnie dopiero step znowu ocucił,
Jak o bogdance zapomniałem potém,
Kiedy mnie owiał stepu oddech zdrowy,
Gdy mnie ożywił duch służby wojskowéj
Na Ukrainie.
O mój wielki Boże!
I kędyż to mnie koń nie nosił światem,
I czém ja myślał, że się skończy na tém,
Że w grobie ojców jeszcze głowę złożę?
Innem ja życie roił sobie z młodu.
Gdy wiatr dnieprowy owiał mnie od wschodu:
Wstępując w służbę jam sobie układał,
Że będę w bitwach i na koniu starzał,
W namiocie sypiał, przy ognisku jadał,
Że orzeł będzie nad nami się zważał;
Że całe życie na stepach mi spłynie,
Że krzywa szabla wśród boju zasłynie.
I jadąc w pole z sokołem na pięści,
Ja byłem pewien, że Bóg nam poszczęści,
A kiedym ujrzał mogiłę z daleka,
Tom roił sobie: że jak legnę w boju,
To takie łoże na stepach mnie czeka,
Gdzie niby Hetman wypocznę po znoju.