„Mój poruczniku! jeżeliś nie zmienił
Dotąd twéj myśli, to jechać wypada
Nam do Malinek, i będę cię żenił!
Ojca zastąpię, co już leży w grobie,
Pannie i Waści — i pobłogosławię!
(A Koszowacki klucz wypuszczam tobie,
I przenosiny sam Waszmości sprawię.)”
„Wiernym ty drużbą byłeś mi wśród boju,
To ja Starostą chcę ci być w pokoju;
A ufam w sercu, że się nie rozłączy
Ta przyjaźń nasza, chyba ją Pan skończy.”
„Do nóg mu padłem nie rzekłszy ni słowa,
A on mnie podjął i ścisnął mi głowę,
I rzekł łaskawie: „Wesela połowę
Mamy już tedy! — pisz Wasze do domu,
Bo gdzie się córa we dworze uchowa,
Tam jéj nie dadzą bez prośby nikomu.
Znam, że się prośba Miecznikowéj nada,
Lecz list od matki Waści mieć wypada
Do Miecznikowéj. — Pan Wojski Proszczycki
Wszak bliski sąsiad Starościny Lidzkiéj;
Więc niech tam z listem czeka nas posłaniec,
A na ostatki — da Bóg — pójdziem w taniec!”
„Prawda, żem wierny był Panu w potrzebie,
I służyć miałem do śmierci ochotę...
Lecz cóż za dusza, co za serce złote,
Że mi los taki obmyślił u siebie!
„Od rezydencyi zwyczajnéj hetmana
Cztery dni drogi było do Malinek,”[1]
- ↑ Błąd w druku — zbędny cudzysłów zamykający.