„Marsz!”
I blask słońca zaigrał po stali.
Marsz!!!
I jak rzéka całe wojsko wali!
Poważna cisza — i tylko po rosie
Słychać głos trąbki, lecz w tym jednym głosie,
Co się rozlegał w téj chwili rozstania,
Leżała cała waga pożegnania.
I każdy patrząc na tę ziemię żyźną,
Mówił sam sobie z żałośném uczuciem:
„Żegnaj rycérzy i mogił ojczyzno!
I kiedyż znowu do ciebie powrócim?
Pod jaką wróżbą? i z jakiém obliczem?
I czy w szeregach jeszcze się policzem?”
Wesoło płyną narodowe znaki!
Széroka droga na rozstajne szlaki,
I koń i serce ochocze do lotu...
Lecz gdzie się oprzem? gdzie położym kości?
I czy nam stanie drogi do powrotu?
I czy nie zmarni się tyle miłości?...
Każdy to uczuł, że został pod niebem,
I jechał wolno jakby za pogrzebem;
Więc książę krzyknął: „Hej naprzód śpiewaki,
Pieśnią pożegnać ukraińskie szlaki!
A tam na niebie widzę klucz żórawi,
Więc dobra wróżba! Niech się wrogi smucą —
Bojem się tylko kraj dźwiga i sławi.
Wszak i żórawie lecą a powrócą?
Strona:PL Pol-Dzieła wierszem i prozą.djvu/296
Ta strona została przepisana.