Toć i my jeszcze tu powrócim może;
Naprzód śpiewaki! naprzód w Imię Boże!”
To chociaż w duszy nie było wesoło,
Słowem się wodza pokrzepiła wiara,
I wymykali śpiewaki na czoło,
I miła wszystkim wojskowa pieśń stara
Zabrzmiała w stepie:
„Hej tam na górze
Jadą rycérze,
Puku, puku w okieneczko,
Wstań i otwórz panieneczko,
Koniom wody daj!”
Jest nić tajemna, która wiąże duchy,
I serce wodza z sercem całéj wiary,
Że wspólnie biją i do jednéj miary,
Jak w elektronu chwycone łańcuchy.
Kiedy się pieśnią książę rozweselił,
Promień nadziei także w wojsko strzelił,
I duch powrócił, i znowu ochoczo
Pryskają konie, i zastępy kroczą.
Tuż obok księcia Pan Oboźny jechał,
I głaszcząc konia z cicha się uśmiéchał,
I rzecze księciu; — „No, co tak, to ale!
Tak po hetmańsku, i to sobie chwalę!
Gdy klucz żórawi tak dobrze posłużył,
Że z lotu ptaków książę nam powróżył,
To powiem Panom, co w podobnéj sprawie
Stary Przeździecki z młodu mi powiadał,
Który był z królem Janem na wyprawie,