Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

Juan, to bardzo smutna rzecz zabić swojego bliźniego!
— Jest inna, jeszcze smutniejsza, odparł don Garcia: to kiedy bliźni nas zabije, a trzecia, przewyższająca smutkiem tamte obie, to spędzić dzień bez obiadu. Dlatego też zapraszam cię dziś na obiad w raz z kilkoma chwatami, którzy będą uszczęśliwieni z twego towarzystwa.
To mówiąc, wyszedł.
Miłość przygłuszyła już znacznie wyrzuty naszego bohatera. Próżność zdławiła je do reszty. Studenci, których spotkał na obiedzie u don Garcji, dowiedzieli się odeń, kto był istotnym zabójcą don Christowala. Ów Christowal był to kawaler słynny z odwagi i zręczności, postrach studentów; toteż, śmierć jego mogła ich tylko ucieszyć, a szczęśliwego jego przeciwnika obsypano powinszowaniami. Wedle ich głosów, don Juan był chlubą, kwiatem, ramieniem uniwersytetu. Wypili z zapałem jego zdrowie, a student pewien z Murcji zaimprowizował sonet, w którym porównywał go do Cyda i Bernarda del Carpio. Wstając od stołu, don Juan czuł jeszcze niejaki ciężar na sercu; ale, gdyby miał moc wskrzeszenia don Christowala, wątpliwem jest czy byłby to uczy-