Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

nił, z obawy postradania czci i chluby, jaką ta śmierć zjednała mu na całym uniwersytecie w Salamance.
Z nadejściem wieczoru, obie strony zjawiły się punktualnie na schadzce, której miejscem było wybrzeże rzeki Tornes. Dona Teresa ujęła za rękę doń Juana (nie podawano jeszcze wówczas ręki kobietom), a dona Fausta don Garcię. Po krótkiej przechadzce obie pary rozstały się bardzo rade z wieczoru, z obietnicą nieponiechania żadnej sposobności ujrzenia się znowu.
Pożegnawszy się ze swemi damami, młodzi ludzie natknęli się na kilka cyganek, tańczących w takt bębenków wśród gromadki szkolarzy. Przyłączyli się do nich. Tancerki spodobały się don Garcji, który postanowił wziąć je na wieczerzę. Zaprosiny spotkały się z wdzięcznem przyjęciem. Don Juan, jako fidus Achates, musiał brać udział w hulance. Jedna z cyganek powiedziała mu, że wygląda na młodego klasztornego braciszka; podrażniony tem, silił się dowieść czynem, że ten przydomek źle jest doń zastosowany: tańczył, grał i pił conajmniej za dwóch.
Z trudem doprowadzono go do domu po północy; był mocno podpiły i tak wściekły,