Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

gorzej, o ile nie mogła mu jej poświęcić dona Teresa.
Jednego razu otrzymał liścik od swej damy, oznajmiający mu z żalem iż schadzka naznaczona na tę noc jest niemożliwa. Sędziwej krewnej przybyłej do Salamanki oddano pokój Teresy, która miała spać w komnacie matki. Zawód ten bardzo umiarkowanie obszedł don Juana, który nie bywał w kłopocie o spędzenie wieczoru. W chwili gdy wychodził z domu, zaprzątnięty swemi projektami, zakwefiona kobieta oddała mu bilecik: znowuż był od dony Teresy. Udało się jej uzyskać inny pokój, i wszystko wraz z siostrą przygotowała do schadzki. Don Juan pokazał bilecik don Garcji. Wahali się jakiś czas; następnie, machinalnie i jakby z nawyku, wdrapali się na balkon swych bogdanek i zostali u nich na noc.
Dona Teresa miała na piersi dość pokaźne znamię. Było to olbrzymią łaską, kiedy don Juan otrzymał pierwszy raz pozwolenie oglądania go. Przez jakiś czas wydało mu się ono najbardziej uroczą rzeczą w święcie. To porównywał je do fiołka, to do anemonu, to, do kwiatu alfalfy. Ale niebawem to znamię, które było w istocie bardzo ładne,