Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

i szukała wobec samej siebie usprawiedliwienia tego błędu, w myśli iż dosyć zań pokutuje odmawiając prośbom ukochanego. Don Juan groził wciąż, że się posunie do ostateczności. Ma stu chwatów na swoje usługi. Świętokradztwo nie przeraża go. Umrze z rozkoszą, byleby mógł jeszcze raz utulić w ramionach swą lubą. Co mogło uczynić to słabe dziecko, przywykłe ulegać ubóstwianemu człowiekowi? Noce trawiła we łzach, w dzień nie mogła się modlić, obraz don Juana ścigał ją wszędzie; nawet kiedy odprawiała wraz z towarzyszkami pobożne ćwiczenia, ciało jej wykonywało machinalnie gesty osoby która się modli, ale serce tonęło całe w nieszczęsnej namiętności.
Po upływie kilku dni nie miała już siły się opierać. Oznajmiła don Juanowi, że jest gotowa na wszystko. Uważała się za zgubioną, tak czy inaczej, i powiedziała sobie, że, skoro ma ginąć, lepiej zakosztować wprzódy chwili szczęścia. Don Juan, uszczęśliwiony, przygotował wszystko do porwania. Wybrał noc bez księżyca. Ogrodnik doręczył Teresie jedwabną drabinkę, za pomocą której miała przebyć mury klasztoru. Paczka zawierające świeckie suknie miała