Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

wskazówka nie posuwa się tak szybko jakby pragnęła jego niecierpliwość... Naraz posępna i uroczysta muzyka zabrzmiała mu w uszach. Poznał śpiew, jakim Kościół uświęca ceremonję pogrzebu. Niebawem z poprzecznej ulicy wyszedł kondukt i zbliżał się ku niemu. Dwa długie sznury pokutników niosły zapalone świece, poprzedzając trumnę okrytą czarnym aksamitem, niesioną przez kilku ludzi ubranych staroświeckim krojem, z białemi brodami i szpadą przy boku. Dwa sznury pokutników w żałobie, niosących świece tak jak pierwsi, zamykały pochód. Cały ten kondukt posuwał się poważnie i zwolna. Nie słychać było odgłosu kroków na bruku; możnaby rzec, że każda postać raczej sunie niż stąpa. Długie i sztywne fałdy szat i płaszczów zdawały się równie nieruchome jak marmurowe szaty posągów.
Na ten widok, don Juan doznał zrazu uczucia owego wstętu, jaki myśl o śmierci budzi w rozkoszniku. Wstał i chciał się oddalić; ale mnogość pokutników i pompa orszaku zdumiały go i obudziły jego ciekawość. Skoro procesja skierowała się do sąsiedniego kościoła, którego brama otwarła się z hałasem, don Juan przytrzymał za rę-