Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/222

Ta strona została uwierzytelniona.

ro Dominikanin wrócił, don Juan oświadczył mu, iż postanowił usunąć się ze świata, gdzie sprawił tyle zgorszenia i zmazać pokutą straszliwe zbrodnie, któremi się splamił. Mnich, wzruszony jego łzami, dodawał mu otuchy; aby zaś wypróbować czy będzie miał odwagę wytrwać w swem postanowieniu, odmalował mu w straszliwych barwach regułę klasztorną. Ale, za każdem umartwieniem które opisywał, don Juan wołał, że to o wiele za mało, i że zasłużył aby się z nim obejść o wiele surowiej.
Zaraz najazujtrz oddał pół mienia swoim krewnym, którzy byli biedni; drugą część poświęcił na założenie szpitala i zbudowanie kaplicy; rozdał znaczne sumy ubogim i kazał odmówić liczne msze za dusze czyśćcowe, zwłaszcza za duszę kapitana Gomare oraz tych nieszczęśliwych, którzy padli bijąc się z nim w pojedynku. Wreszcie zgromadził wszystkich swoich przyjaciół i obwinił się przed niemi za zły przykład, który dawał im tak długo; odmalował im w porywających słowach wyrzuty o jakie go przyprawia minione życie oraz nadzieje jakie ośmiela się żywić na przyszłość. Ten i ów z rozpustników wzruszył się i ka-