fuzyę opartą o parapet; Tamango wziął fuzyę i zaczą nią obracać, komiczną gestykulacją naśladując ruchy majtków odbywających ćwiczenia. Odebrano mu po chwili fuzyę: ale przekonał się, że może dotknąć broni, nie budząc natychmiastowego podejrzenia; kiedy zaś przyjdzie czas aby się nią posłużyć, śmiały byłby ten, który mu ją chciał wydrzeć z dłoni!
Jednego dnia, Aysza rzuciła mu kawałek suchara, dając znak, który on jeden zrozumiał. Suchar zawierał małą piłkę: od tegoto narzędzia zależało powodzenie spisku. Tamango nie pokazał bynajmniej piłki towarzyszom; ale, kiedy przyszła noc, zaczął mruczeć niezrozumiałe słowa, którym towarzyszyły dziwaczne gesty. Słysząc jego mamrotanie i odmiany głosu, możnaby rzec iż prowadzi ożywioną rozmowę z niewidzialną osobą. Wszyscy niewolnicy drżeli, nie wątpiąc że djabeł znajduje się w tej chwili wśród nich. Tamango położył koniec tej scenie, wydając krzyk radości.
— Towarzysze, zawołał, duch, którego zaklinałem, udzielił mi wreszcie tego co mi przyrzekł; mam w rękach narzędzie naszego oswobodzenia. Teraz trzeba wam jedynie nieco odwagi, a będziecie wolni.
Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/258
Ta strona została uwierzytelniona.