Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/261

Ta strona została uwierzytelniona.

dziera fuzję, którą posługuje się aby zabić służbowego oficera. Równocześnie dzicy otaczają, rozbrajają i mordują majtków. Ze wszystkich stron podnosi się krzyk wojenny. Starszy majtek, który miał klucze od kajdanów, pada jeden z pierwszych. Natychmiast ciżba murzynów zalewa pokład. Ci, którzy nie mogą znaleść broni, chwytają deski lub wiosła z szalupy. Z tą chwilą zguba załogi europejskiej jest nieodwołalna. Kilku majtków broni się w tyle okrętu, ale brak im oręża i wiary w zwycięstwo. Ledoux żył jeszcze i nie stracił zwykłej swej odwagi. Spostrzegłszy iż Tamango jest duszą sprzysiężenia, miał nadzieję, że, gdyby go zdołał zabić, łatwo upora się ze wspólnikami. Rzuca się tedy na jego spotkanie z szablą w ręku, przyzywając go donośnym krzykiem. Natychmiast Tamango biegnie ku niemu. Trzymał strzelbę za lufę i posługiwał się nią jak maczugą. Dwaj wodzowie starli się na pomoście, łączącym tył z przodem okrętu. Tamango ugodził pierwszy. Nieznacznym ruchem ciała, biały uniknął ciosu. Kolba, uderzywszy z siłą o podłogę, strzaskała się a wstrząs był tak gwałtowny, że fuzja wypadła z rąk Tamanga. Był bez broni; Ledoux, z uśmiechem