Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.

szeroką ulicę trupów i konających. W chwilę później rozsiekano go.
Kiedy trupa ostatniego białego, poćwiartowanego i posiekanego w sztuki, wrzucono do morza, czarni, nasyceni zemstą, podnieśli oczy ku żaglom, które, wciąż wzdymane rześwym wiatrem, zdawały się słuchać jeszcze ich tyranów, i wieźć zwycięzców, mimo ich tryumfu, do ziemi niewoli.
— Niceśmy tedy nie osiągnęli, myśleli ze smutkiem; czy ten wielki fetysz białych zechce nas odwieźć do naszego kraju, nas, którzy przelaliśmy krew jego panów?
Ten i ów wyraził mniemanie, że Tamango potrafi nakazać posłuszeństwo. Natychmiast przywołano Tamanga donośnym okrzykiem.
Nie kwapił się przybyć. Znaleziono go w kajucie sternika: stał, z jedną ręką wspartą na zakrwawionej szabli kapitana; drugą podawał z roztargnieniem żonie swej, Ayszy, która całowała ją klęcząc. Radość zwycięstwa nie zmniejszała ponurego niepokoju, który przejawiał się w całem jego zachowaniu. Mniej nieokrzesany od innych, lepiej czuł trudność położenia.
Ukazał się wreszcie na pokładzie, udając spokój którego nie czuł. Naglony setką