A wyspiarze mówili między sobą: „Oto ten człowiek obcy już po raz drugi okazał się najdzielniejszym z nas i najmędrszym; on jeden umiał uderzyć na wrogów w szyku bojowym i pierwszy wpadł między nich z nagim mieczem i wodza ich powalił, a nawet za naszą ziemię ranny jest. Niech mu będzie cześć i chwała!
Król nasz stary już jest i rządzić nie może, a syn jego za młody jeszcze do korony: obierzmy królem Gryfa, nim królewic dorośnie, bo on jest z nas najgodniejszy.“
W parę dni potém, gdy Graf ranny spoczywał nad morskim brzegiem w cieniu palmowym, przystąpili ku niemu najstarsi w narodzie z prośbą, aby na czas małoletności królewica, przyjął koronę.
Gryfowi uderzyło serce dumą, ale odrzekł, iż namyśleć się musi. Odeszli więc, dając mu trzy dni do namysłu.
Nad wieczorem przybyła Illa wracająca z trzodą z łąk nadmorskich i wstąpiła do domu Polaka, aby mu, jak zazwyczaj, ranę opatrzeć; zastała go smutnego i niespokojnego.
Gryf zaraz opowiadać począł: „Dziś byli tu u mnie starsi w narodzie z życzeniem, abym był królem, póki królewic nie dorośnie; lecz waham się, bo nie chcę, aby narzekali potém, że obcy nimi władnie, a nie kość z ich kości i krew z ich krwi. Cóż mi radzisz jutrzenko moja?“
Dziewica zamyśliła się i zdało jéj się, że czuje woń lilii w powietrzu i jakoby powiew skrzydeł anielskich nad głową. I rzekła do Gryfa: „Ja ci podam myśl inną, piękniejszą którą uczułam w woni
Strona:PL Przerwa-Tetmajer - Illa.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.