Ludzie zaś, którzy jeszcze zdrowi byli, chodzili jakby błędni, lub płakali, lub krzyczeli w rozpaczy.
Wzdrygnął się Sokół na ten okropny widok, a Illa spytała: „Czy chcesz, abym ci grała na harfie?“ Sokół zaś odrzekł: „Mam dosyć odwagi sam z siebie, lecz gdybyś widziała, iż się chwieję, niech zabrzmią twoje struny pieśnią nadziei“.
I porwawszy motykę począł kopać dół wielki, słuchając dźwięku dla niego tylko słyszalnego. A potem Illa niewidzialna dla ludzi zawiesiła harfę na ramieniu i poczęła pomagać Sokołowi i wkrótce dół był tak obszerny i głęboki, iż weń trupy wrzucić było można.
I nosił tak dzień cały i noc trupy zgniłe i okropne Sokół i wrzucał do dołu; a gdy go siły opuszczały, trącała Illa harfę i wzmocniony pracował daléj.
Chwilami ogarniało go uczucie, jakby sam podpadł zarazie i pytał Illi, czy umrze? A ona odpowiadała, iż nie wié, bo Bóg tylko jeden zna godzinę śmierci człowieka.
Kiedy ostatniego trupa pochował i grób zasypał z pomocą dziewicy, padł zemdlony na nim z wysilenia. We śnie zaś widział matkę swoją modlącą się przed obrazem Maryi Bożej i słyszał jéj słowa: „Jeżeli trzeba, aby syn mój umarł dla Ojczyzny, niech się dzieje Panie wola Twoja“.
Kiedy obudził się z omdlenia, ujrzał ludzi ubranych w białe sukmany, którzy stali koło niego; a między nimi był ksiądz stary i siwy i dziedzic włości.
Strona:PL Przerwa-Tetmajer - Illa.djvu/39
Ta strona została uwierzytelniona.