I niech cię nie nęci nadzieja sławy, lecz poświęcaj się z miłości ku ludziom i myśl, że z chwilą śmierci twéj zginie pamięć po tobie; bądź odważny i zaprzéj się siebie“.
A on szedł za dziewicą cichy i zadumany, aż przybyli pod mury wielkiego miasta.
A ledwo jednę noc przespał Sokół w tém mieście, wybuchł wielki pożar i począł się szerzyć z ogromną gwałtownością i wkrótce dosięgnął ratusza.
Mieszczanie stali z załamanémi rękoma wkoło płonącego gmachu i mówili: „Jeżeli ratusz się spali, spłoną nasze akty i ugody handlowe i przywileje, a wtedy popadniemy w nędzę“.
I płakali i narzekali rwiąc sobie włosy z rozpaczy. Sokół, który stał między nimi, rzekł do Illi: „Pójdę w ogień i uratuję im akty i przywileje i uratuję ich od nędzy. Prowadź mnie, bym trafił wśród dymu i ognia“.
A ona powiedziała: „Idziesz na śmierć pewną. Czy grać ci na harfie?“ Sokół zaś idąc ku ratuszowi rzekł: „Odwagi mam dosyć sam z siebie, a życie me w ręku Boga; lecz graj, by mi lżéj było ginąć lub walczyć z ogniem i zwyciężyć“.
Więc dziewica trąciła o złote struny i grając poprowadziła młodzieńca w płomienie; po walących się schodach wdarł się Sokół na wieżę, gdzie owe akty leżały, porwał je i po resztkach zapadających się schodów zbiegł z nimi i cisnął je pod nogi mieszczanom.