I gdy się Sokół obudził, uczuł się zdrowym i silnym, jak kiedy po górach się spinał.
Tymczasem sława jego czynów rozeszła się od chaty do chaty, od dworu do dworu i od miasta do miasta. I po całéj ziemi polskiéj od morza do morza rozbrzmiała echem i za granicę, którą Bóg naznaczył, przeszła.
Szedł młodzieniec za Illą dni kilkanaście, aż przyszli na pola Ukrainy. A gdy stanęli na szerokim stepie, rzekła dziewica do niego: „Zwalczyłeś niebezpieczeństwa straszniejsze, niż smoki ogniste i pozyskałeś sobie naród. Lecz teraz czeka cię niebezpieczeństwo, do którego nietylko odwagi i poświęcenia się potrzeba, ale zaparcia się siebie i wytrwałości.
Ono jest gorsze i boleśniejsze, niż śmierć rodziców dzieciom, smutniejsze, niż śmierć narzeczonéj kochankowi; od smutku ściśnie ci się serce.
Musisz czoło, które teraz nosisz w wieńcu chwały, mieć dumne myślą szlachetną i jasne poświęceniem, choć ci plwać na nie będą; a tych, którzy cię znieważą, musisz kochać więcéj, niż siebie i matkę twoją.
Inaczéj upadniesz i na nic będzie to, coś dotąd uczynił i twoje zamiary i moje posłannictwo; wszystko leży w twojém ręku i... twego narodu.