Prochy rycerzy śpiących w mogiłach słyszały śpiew harfy i widziały pod ziemią jasność i blask, i radowały się, że krew ich nie przelała się marnie, kiedy ich Ojczyźnie świeci jeszcze promień nadziei.
Gdy Illa przestała mówić i zrobiło się w powietrzu cicho i ciemno i tylko milionami gwiazd iskrzyło się niebo, rzekł Sokół: „Czuję w sobie siłę i odwagę stokroć większą, niż wtedy, kiedym trupy chował lub szedł w płomienie“.
Więc dziewica powiedziała: „Teraz czas jest iść do wsi i miast, obudzić naród i rzucić mu myśl zerwania więzów niewoli“.
I opuścili stepowe burzany i mogił smętne kopce i szli ku wsi owéj, w któréj Sokół grzebiąc zarażonych, ocalił kraj od zaguby. A wszędzie po drodze mówili im ludzie o szlachetnym człowieku, którego imię ubrały czyny poświęcenia w girlandę laurową; nie wiedzieli bowiem, że to on sam jest.
A gdy przybyli do owéj wioski, poznał lud Sokoła i zbiegł się wszystek ku niemu.
Matki kazały dzieciom obejmować mu kolana i całować ręce i wszyscy krzyczeli: „Oto zbawca nasz!“
Kiedy się zaś rozeszła wieść o przyjściu Sokoła, zebrali się ludzie z dalekich włości, aby go oglądać; a między nimi byli ich dziedzice i księża.