Więc kiedy ich była ilość znaczna, wstąpił Sokół na mownicę i zagrzawszy ich serca do miłości Ojczyzny, zawołał: „Powstańcie! Dzień zmartwychwstania się zbliża straszny, jak dzień sądu Bożego, ale po nim zejdzie na niebie słońce wolności i braterstwa!“
A gdy skończył mówić, lud zawołał i szlachta i księża: „Pójdziemy za tobą na śmierć i życie! Prowadź nas w bój! Ocalimy Ojczyznę lub zginiemy!“
Więc Sokół rzekł: „Rozbiegnijcie się po kraju i wołajcie naród do broni i powstania ze snu długiego. A gdy was powołam, stańcie orężni!“
I rozbiegła się garść ludzi młodych i gorących z chat i dworów na cztery strony Polski i wołała: „Do broni!“
A lud i szlachta zrywali się, kuli kosy i ostrzyli karabele i nieśli księżom do poświęcenia.
Illa biała i jasna wiodła Sokoła do miasta, gdzie niegdyś był pożar, a gdy ujrzeli go mieszczanie, zbiegli się tłumnie i wołali: „Oto ten, który wyrwał nas nędzy! Damy ci złota, ile zechcesz!“
A on stanąwszy pośród nich rzekł: „Nie po złoto tu przychodzę, ale niosę wam myśl wielką“. I zapaliwszy ich serca ogniem świętéj miłości kraju, zawołał: „Powstańcie! Krwawy dzień wschodzi! Rozniećcie jutrznię wolności!“ Kiedy zamilkł, powstała wrzawa wielka: „Za tobą w ogień pójdzie-