Strona:PL Przybyszewski Stanisław - Synowie ziemi.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.
P

Pędzili saniami, jak wicher na oślep przed siebie. Hanka przerażona tuliła się w jego objęciach, aż wreszcie wybuchnęła głośnem łkaniem.
Teraz dopiero jasno rozumiała, że wszystkie mosty za sobą spaliła, że wszystkie nici z przeszłością zerwane.
I znowu miała to wrażenie, to straszne, bolesne wrażenie duszy, która się w chwili skonu zwolna od ciała odrywa.
A nić po nici pęka, a to straszliwsze od bólu porodu i boleśniejsze, bo sama siebie do nowej przeszłości rodziła.
Przetrwam tę mękę — mówiła sobie — a odrodzenie nasze, tryumf ten, że własną mocą na nowo ze zgliszcz i popiołów siebie i jego odrodzę, wart wszystkich chociażby najstraszniejszych mąk...
Czerkaski mówił do niej gorącym szeptem:
Będziesz mi Hanuś świętym Lassah —
Dusza moja stanie się niedostępną świątynią Tybetu, do której ty jedna dostęp mieć będziesz —
Dusza moja stanie się świętym gajem, jakiemś tajemniczem Romowe, w którem tobie jednej będzie