Strona:PL Pseudo-Xenofont - Rzecz o ustawie ateńskiej.pdf/21

Ta strona została przepisana.

w swych sprawach do Aten. Ci zaś w odpowiedzi na to wyrachowują, jakie korzyści przypadają stąd ludowi ateńskiemu w udziale. Najprzód bowiem otrzymują oni przez cały rok swoją zapłatę sędziowską z sum złożonych przy procesach prywatnych. Następnie rządzą oni miastami sprzymierzonemi, siedząc sami w domu i nie wysyłając ani jednego okrętu za granicę. Uwalniają dalej w trybunałach od winy tych obywtateli państw sprzymierzonych, którzy tam należą do stronnictwa ludowego, a przeciwnie skazują obywateli z przeciwnego stronnictwa. Gdyby zaś każde z państw sprzymierzonych załatwiało swoje sprawy każde u siebie w domu, wtedyby właśnie potępiano tam, powodując się niechęcią ku Ateńczykom, tych obywateli, którzy sprzyjają stronnictwu ludowemu w Atenach. Prócz tego osiąga jeszcze lud ateński następne korzyści z tego, że procesy sadowe sprzymierzeńców odbywają się w Atenach. I tak najpierw cło odsetkowe od towarów w Pireusie przynosi państwu większe dochody. Ten dalej, kto ma mieszkanie do wynajęcia, robi dobre interesa. Zarabiają następnie i ci obywatele, którzy mogą wynajmować zaprzęgi i niewolników. Na obecności wreszcie sprzymierzeńców w Atenach wychodzą wcale nie źle woźni i słudzy sądowi. Dodać należy do tego jeszcze jedną okoliczność. Gdyby sprzymierzeńcy nie musieli sami przybywać do Aten na sądy, mieliby oni respekt tylko przed dygnitarzami ateńskimi jako to: przed strategami, tryearchami i posłami państwa. A teraz musi każdy ze sprzymierzonych z osobna pochlebiać całemu pospólstwu ateńskiemu. Dobrze bowiem wie on o tem, że za przybyciem do Aten, musi proces swój prowadzić nie przed kim innym tylko przed ludem, który jest żyjącem prawem w Atenach. I zniewolony jest tedy każdy z nich spotykać się i z biedniejszymi obywatelami ateńskimi w trybunałach, a skoro tylko ktoś nowy wejdzie, podawać mu rękę. Z tego tedy powodu stali się sprzymierzeńcy raczej niewolnikami aniżeli sojusznikami Ateńczyków.
Nadto jeszcze z powodu zarobku za granicą i wysyłając często tamże urzędników, nauczyli się obywatele biedniejsi, sami nie wiedząc kiedy, i oni sami i ich słudzy, sztuki sterowania okrętem. Człowiek bowiem, który odbywa często podróże morskie, musi obeznać się ze sztuką kierowania statkiem i on sam i jego sługa i nauczyć się wyrażeń potrzebnych w sztuce