myśliwym, lecz majątek jego nie pozwalał mu na utrzymanie więcej niż dwu gończych i jednej suki ogara. Nie mógł przeto powstrzymać się od pewnej zazdrości na widok tego wspaniałego urządzenia. „Cóż ty zasępiłeś się bracie, zapytał go Cyryl Piotrowicz: czyż nie podoba ci się moja psiarnia?“ — Nie, odpowiedział Dubrowski szorstko — psiarnia piękna; bodaj ludzie wasi mieli takie życie jak wasze psy“. — Jeden z psiarczyków obraził się. „My na swoje życie nie skarżymy się; a po prawdzie niejednemu szlachcicowi nie wyszłoby na złe, gdyby zmienił swą siedzibę na pierwszą lepszą tutejszą klatkę: byłoby mu i cieplej i syciej“. Cyryl Piotrowicz roześmiał się głośno na bezczelną uwagę swego poddanego, a goście chichotali wślad za nim, chociaż czuli, że dowcip psiarczyka mógł odnosić się i do nich. Dubrowiski pobladł i nie rzekł ani słowa. Tymczasem przyniesiono Cyrylowi Piotrowiczowi w koszu nowonarodzone szczenięta, z których wybrał dwa, zaś resztę kazał utopić. Podczas tego Andrzej Gawryłowicz usunął się i nikt tego nie zauważył.
Wróciwszy z gośćmi z psiarni, Cyryl Piotrowicz zasiadł da wieczerzy i dopiero wtedy, nie widząc Dubrowskiego, zapytał o niego. Ludzie odpowiedzieli, że Andrzej Gawryłowicz odjechał do domu. Trojekurow kazał natychmiast go dopędzić i zawrócić. Nigdy bowiem nie wyjeżdżał na polowanie bez Dubrowskiego, który był doświadczonym i subtelnym znawcą psich zalet i nieomylnym sędzią wszystkich myśliwskich zatargów. Wysłany sługa powrócił, je-
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.