patrzył na nich i ponure uczucia kłębiły się w nim. „Stójcie spokojnie, rzekł do nich: ja zaś pogadam z urzędnikami“. „Pogadaj, ojcze, zawołano z tłumu, i wzbudź sumienie przeklętych! — Włodzimierz podszedł do urzędników. Szabaszkin w czepcu na głowie stał podparłszy się i dumnie patrzy dookoła. Isprawnik, wysoki i tęgi mężczyzna lat pięćdziesięciu, z czerwoną i wąsatą twarzą, ujrzawszy zbliżającego się Dubrowskiego chrząknął i rzekł głosem ochrypłym: „A więc, powtarzam wam to, co już powiedziałem: według wyroku xxx okręgowego sądu, należycie do Cyryla Piotrowicza Trojekurowa, którego przedstawicielem tutaj jest pan Szabaszkin. Bądźcie mu we wszystkiem posłuszni, cokolwiek rozkaże; a wy baby kochajcie go i szanujcie, gdyż ma on na was zawsze wielką chrapkę“. Przy tym żarcie surowy isprawnik zaśmiał się. Szabaszkin i reszta członków sądu zawtórowała mu. Włodzimierz wrzał z niezadowolenia. „Chciałbym, proszę, dowiedzieć się, co to znaczy? — zapytał z udanym spokojem wesołego isprawnika. „A to znaczy, odpowiedział dowcipny urzędnik, że przyjechaliśmy obejmować wieś na własność Cyryla Piotrowicza Trojekurowa i upraszamy ludzi postronnych, aby zabierali się po dobremu póki cali!“
— Ależ mogliście przecież zwrócić się do mnie najpierw niż do moich poddanych i zawiadomić dziedzica o odebraniu mu jego władzy...
— Były dziedzic Andrzej Gawryłowicz syn Dubrowskij umarł z woli bożej, a ty kto taki? — rzekł
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/038
Ta strona została uwierzytelniona.